czwartek, 15 sierpnia 2013

Sypkie mineralne cienie do powiek FM Ruby Pink i Shiny Almond

W poprzednim poście pisałam o błyszczykach tej firmy, tym razem coś o pigmentach.

Któregoś popołudnia zdecydowałam się zamówić sporo kosmetyków do makijażu, których brakowało mi w kufrze. Z racji na niskie ceny i w miarę dobre opinie zdecydowałam się na FM. Niektóre nabytki były lepsze, niektóre gorsze. Tym razem przykład tego, w co lepiej nie inwestować pieniędzy.

Mam tu 2 piękne kolory cieni sypkich do powiek. Nie ma cienia wątpliwości, odcienie są żywe i przyciągające uwagę, ale tylko na nadgarstku. Są lekkie niczym puder ryżowy i co za tym idzie, bardzo nietrwałe. Na mokro są intensywniejsze i nieco trwalsze.

Aplikacja nie należy do przyjemności, gdyż na sucho osypują się i mogą pozostawić ślady na dolnej powiece. Ewentualnie przy użyciu płynu ułatwiającego aplikację sypkich kosmetyków (np .duraline z Inglota) może być nieco łatwiej, ale za efekt nie ręczę.

Kilkanaście minut po suchej aplikacji kolor blaknie - widać to gołym okiem. Kiedy robiłam wieczorowy makijaż kuzynce, ręce mi opadły...
Nakładałam cień na powiekę posmarowaną bazą ARTDECO, utrwaloną pudrem.



Niedawno przytrafiła mi się nieciekawa rzecz, konkretnie słoiczek zaciął się w taki sposób, że w trakcie otwierania przykrycie zaklinowało się na gwincie i nie można było ani odkręcić anie zakręcić słoiczka. Przy użyciu dużej siły wreszcie udało mi się odkręcić i zamknąć opakowanie. Używałam wielu różnych kosmetyków w różnych opakowaniach, ale coś takiego jeszcze mi się nie przytrafiło.

Cena regularna to 15,9 (w promocji 11,9) za 1,3g ale uwierzcie, że żadne pieniądze nie są warte takiej inwestycji.
Zdecydowanie bardziej opłaca się wydać 27 zł na pigment z Inglota, którego waga jest o 0,7 g większa, a ten trzyma się dobrze nawet bez bazy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz