piątek, 11 stycznia 2013

Magiczne kółko 6 błyszczyków KRYOLAN Rainbow #5

Postanowiłam że napiszę recenzję kosmetyku, o którym sama szukałam wiele informacji i niestety niewiele znalazłam. Jest to kółko błyszczyków znanej i cenionej firmy KRYOLAN.
Od 2 używam kółka kamuflaży, z którego jestem bardzo zadowolona i liczyłam na to, że ten produkt będzie równie dobry.


Opakowanie zawiera 6 kolorów błyszczyków. Właściwie jest ich 5 ponieważ środkowy błyszczyk to różowa wazelina - na ustach przeźroczysta (LG0). Producent na opakowaniu niestety nie podał składu. W sumie mamy 30 g błyszczyka w cenie 69 zł (11,5 zł za 1 kolor), więc cena w stosunku do ilości jest na prawdę niska. Kupiłam go w hurtowni z kosmetykami profesjonalnymi we Wrocławiu przy Placu Hirszfelda 16 w lipcu 2012 r.

  Zanim poszłam do hurtowni zastanawiałam się jakie kolory wybrać, nawet rozważałam zakup 2 opakowań. Analizując kolory w każdym z wariantów okazało się, gdybym wybrała jakiekolwiek 2 zestawienia, to za każdym razem powtórzą mi się 2 kolory, wiec sobie odpuściłam. Producent powinien zwrócić na to uwagę. W końcu zdecydowałam się na wariant 5, czyli odcienie które w kufrze powinny się znaleźć, ale sama dla siebie bym ich nie kupiła, ponieważ uwielbiam błyszczyki nieopalizujące i bez widocznych drobinek.



  Pierwsze wrażenie po pomalowaniu ust było pozytywne, chociaż spodziewałam się, że będą bardziej gęste np. jak. błyszczyki z Inglota w tubkach, które mimo drobinek uwielbiam za trwałość. Do tej pory mam opory przed używaniem perłowych kosmetyków do ust, bo zawsze kojarzyły mi się z tzw. " elegancją ze straganu". Tutaj perłowy efekt nie jest nachalny, tak jak w przypadku Inglota, światło jest odbijane bardzo subtelnie i nie grozi nam efekt kiczu, no chyba że się bardzo postaramy :D. Nawet w przypadku koloru  LG2. Cukierkowy róż nie każdy lubi, w tym przypadku kolor jest satynowy i z pewnością chłodne typy urody się z nim zaprzyjaźnią. Brunetki i szatynki mogą go spokojnie używać, ale blondynkom radzę zachować umiar, bo przy bardzo jasnych włosach może (ale nie musi) wyglądać nieco tandetnie. Kiedy nałożymy małą ilość, pastelowy kolor nie będzie aż tak krzyczeć. 
   Dla chłodnych,ale ciemniejszych typów odpowiedni będzie też LG1 - brąz złamany kolorem malwy (mauve). Na ciemnych wargach przy oliwkowej karnacji wygląda bardzo naturalnie. Makijaż  prezentuje się ciekawie dzięki fioletowym tonom, na zdjęciu mogą być one słabo widoczne.
 Chyba najbardziej uniwersalny kolor dal jasnych i średnich typów zarówno ciepłych i chłodnych to właśnie LG3 - jasny łososiowy beż. Niepozorny, gdyż barwa w opakowaniu aż tak mnie nie zachęciła i wydawał się dużo jaśniejszy niż po aplikacji. Jest to klasyczny kolor nude. Dziewczyny z jasną karnacją bez względu na to czy jest zimna czy ciepła, będą zadowolone, przy ciemnej karnacji będzie wyglądać sztucznie. Ja jestem klasycznym przytłumionym latem z bardzo jasną karnacją i makijaż zrobiony tym błyszczykiem bardzo mi odpowiada. Ale też nie przesadzam z ilością.  Karnacjom ciepłym i ciemnym polecam LG4 - jasny ceglasty brąz. Na jasnej, ciepłej karnacji użyty z umiarem też będzie się ładnie prezentował, za to nałożony grubą warstwą spowoduje że twarz straci młodzieńczy wygląd :/
 LG5 to neutralna czerwień, która w opakowaniu daje wrażenie bardzo intensywnej, w realu wpada w pomarańcz. Im mniejszą ilość nałożymy tym błyszczyk wygląda na bardziej pomarańczowy. Fanki szminek w kolorze oranżu będą zachwycone, ale trwałość pozostawia wiele do życzenia... a szkoda bo wspaniale podbija i nabłyszcza czerwoną szminkę.
  Największe rozczarowanie to LG0. Po otwarciu opakowania w domu (w hurtowni niestety nie było testerów) okazało się, że nie jest różowy tylko przeźroczysty ;/  Chciałam go w ostateczności nakładać na szminkę zamiast bezbarwnego błyszczyka. Podobnie jak LG5 sprawia, że pomadka, szczególnie lekka, nawilżająca zjada się w trybie ekspresowym.


Trwałość
 Konsystencja  LG5 i LG0 jest podobna do wazeliny przez co łatwo się ścierają. Świetnie sprawdzą się na sesjach zdjęciowych, kiedy co chwile można kontrolować wygląd modelki, ale na wielkie wyjście bym je sobie odpuściła. Także wszelkie szminki nałożone pod ten błyszczyk dużo szybciej znikają z ust.  Najrozsądniej będzie je nakładać solo, na konturówkę lub ołówek (np. Inglot AMC, Matte Collection) - taka opcja jeszcze daje radę. Wargi aż tak szybko nam nie spierzchną i złagodzimy surowy mat kredki.
 Jeżeli chodzi o trwałość perłowych odcieni to jest lepsza od przejżystych, po zjedzeniu czegoś tłustego zostaje tylko delikatna poświata. Bez jedzenia utrzymuje się ok 2 h, czyli standardowo, w zależności od tego jaką mamy bazę na ustach (najlepiej będzie je zwyczajnie osuszyć i przypudrować).

 Ze względu na to, że jest on przeznaczony do użytku profesjonalnego rozumiem jego słabą trwałość. Niektóre błyszczyki potrafią być na prawdę ciężkie do usunięcia i z ust i z pędzli...

Efekt nawilżający
Perłowe kolory nawilżają słabiej niż przejrzyste kosztem lepszej trwałości.

Czy kupiłabym go ponownie?
Z myślą wyłącznie o sobie nie, tylko kolor G3 w pełni mi odpowiada. Do użytku domowego opakowanie jest za duże i przed upłynięciem terminu ważności zepsuje nam się duża część produktu. Nie wyobrażam sobie noszenia całego kółka w torebce. Najlepszą opcją będzie chyba przełożenie odrobiny do małej paletki. 
Kupiłam, go z myślą o sesjach zdjęciowych, i nie narzekam ale też zachwycona nie jestem. Wiem, że na następny zestaw kolorystyczny się nie skuszę.

Podsumowując: 

Na co dzień - perłowe odcienie jak najbardziej, LG0 tylko solo, a LG5 tylko dla cierpliwych :P
Na wielkie wyjście - ostatecznie mogłabym zaryzykować z dobrym podkładem nałożonym jako baza; przejrzyste kolory w żadnym wypadku.
Na sesję zdjęciową - zdecydowanie tak :)

Z góry dziękuję za uwagi :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz