O jego istnieniu uświadomiła mnie koleżanka (ogromne dzięki Gocha!! :D), która pokazała mi go w zestawie z jego odpowiednikiem w odcieniu 505. Z początku tamten wydawał mi się bardziej odpowiedni, ponieważ był bardziej brązowy, a ten w odcieniu różowym wręcz zniechęcał do użycia. Oczywiście byłam świadoma ze takie kosmetyki ładnie wyglądają w makijażu dziennym, nie dopuszczałam myśli że mogłabym wykonturować twarz czymś co niej jest szaro-brązowe.
W końcu stało się - zainwestowałam 29 zł i od 2 miesięcy nie pożałowałam ani razu. Kolor wygląda na twarzy bosko :) W opakowaniu jest to róż z domieszką szarości, lecz na twarzy wygląda łagodniej.
Jeżeli chodzi o trwałość też jest całkiem przyzwoicie, wytrzymuje bez poprawek ok 6 h. Nawet jeżeli skóra się spoci lub po prostu zacznie błyszczeć nic się ni waży, ale przy dotykaniu może się zetrzeć. Nakładam go zwykle na podkład mineralny, ale wiadomo, że im trwalszy podkład tym puder przetrwa dłużej.
Przed zakupem miałam poważne wątpliwości ponieważ zdążyłam się przekonać lata temu jakie kosmetyki INGLOT potrafią być nietrwałe. W tym przypadku jest zupełnie inaczej, ale w ciągu dnia trzeba go poprawić.
Zużycie widoczne na zdjęciu było zarejestrowane po ok. miesiącu od zakupu.
Aplikuję go zwyczajnym pędzlem do pudru brązującego, nawet nie trzeba się specjalnie wczuwać, żeby go równomiernie nałożyć. Wszystko to pod warunkiem, że skóra jest przypudrowana, jeżeli niedokładnie ją pokryjemy mogą się zrobić plamy. Pigmentacja jest umiarkowana, to nawet dobrze, dzięki temu trudno sobie nim zrobić krzywdę.
Dla porównania pokazałam puder brązujący który wydawałby się umiarkowanie ciepły, jednak w takim towarzystwie wyszedł prawie cukierkowo :p Ostatni to cień który wcześniej używałam do konturowania, jednak dla mnie zbyt ziemisty i ciemny.
Na twarzy wygląda na 3 tony ciemniejszy od skóry. Dokładnie o to mi chodziło :)
Wybór kolorów jest duży, bo aż 12 odcieni i każda karnacja powinna znaleźć coś dla siebie. Z pewnością kupię jeszcze jeden albo 2 odcienie.
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz